Jak sztuczna inteligencja będzie nam polepszać imprezy kulturalne

Przeczytałem właśnie ciekawy artykuł dotyczący studium wykorzystania technologii sztucznej inteligencji do badania tzw. customer experience. Pewna firma opracowała technologię EMOJ, która może w czasie rzeczywistym rozpoznawać emocje na podstawie wyrazu twarzy, w czasie rzeczywistym te emocje analizować oraz przetwarzać wyniki. System oparty jest o wyniki badań amerykańskiego psychologa Paula Ekmana, który wyróżnił sześć podstawowych emocji oraz badał ich ekspresje mimiczne.

Zainteresowanie klienta

Po co jednak en cały system EMOJ? Po to, żeby wiedzieć, czy klient jest zadowolony. Możliwości wykorzystania tej technologii są nieograniczone. Można sprawdzać, czy klient oglądający ubrania na półach w sklepie jest zainteresowany, który towar budzi największe zaciekawienie, można sprawdzać, czy w czasie prezentacji produktu, czuje ekscytację albo fascynację. Można sprawdzić, czy przeglądając jakąś stronę internetową, użytkownik jest zaciekawiony, który produkt w sklepie internetowym mu się podoba itp.

Sztuczna inteligencja

A gdzie ochrona danych osobowych

Oczywiście to wszystko wymaga włączenia kamery i rejestracji twarzy. Twórcy technologii chwalą się jednak tym, że system działa w czasie rzeczywistym, co oznacza, że momentalnie rozpoznaje emocje i od razu kasuje zdjęcie twarzy. Tym samym nie ma w ogóle możliwości naruszenia RODO, gdyż wszelkie dane od początku do końca są anonimowe. Jeśli zaś chodzi o kamery w smartfonach, to wątpię, żeby ktokolwiek się jeszcze nad tym zastanawiał. Wraz z wprowadzeniem RODO, wszyscy klikają bez czytania „akceptuj” za każdym razem, kiedy pada informacja o przetwarzaniu danych osobowych.

Analiza doświadczeń widzów opery

Autorzy badania przedstawili jednak wykorzystanie systemu dla analizy reakcji widowni w trakcie wystawiania oper w ramach włoskiego festiwalu operowego na Arena  Sferisterio w Maceracie.

Jak można się domyślić, z badania wynikły precyzyjne wykresy, w których wynika, ile procent jakich emocji widzowie odczuwali w trakcie przedstawienia (wzięto pod uwagę parę oper: Carmen, Makbet, Rigoletto). Widać też, kiedy uczucia są pozytywne, a kiedy negatywne oraz w jakim stopniu intensywności.

Jak jednak zauważają autorzy badania, jeśli wychodzi, że reakcja jest neutralna, wcale nie oznacza to, że widzowie nic nie czują. Po prostu połowa mogła czuć irytację, druga połowa widowni ekscytację.

Po co to wszystko? Osoby pracujące przy wystawieniu opery mogą dzięki temu zdobyć bezcenną wiedzę, która pozwoli w przyszłości dopracować niektóre elementy przedstawienia. Dzięki temu więcej klientów będzie zadowolonych, w większym stopniu będą odczuwali pozytywne emocje, chętniej wrócą w następnym roku, zachęcą innych znajomych. To w odniesieniu do opery, ale tak samo ma to działać w stosunku do np. przywiązania do marki.

Gdzie to zmierza?

Jakoś rodzi się we mnie pewien wstręt do tego rodzaju technologii, zwłaszcza, jeśli ma ona mieć zastosowanie w kulturze. Aczkolwiek mam świadomość, że jest to trochę taki naturalny wtręt do nowinek technologicznych i nostalgia za „czystym światem”, który przemija bezpowrotnie.

Wydaje się, że odziera to kulturę z jej wyjątkowości, nieprzewidywalności, otwartości na eksperymenty itd. Bo z drugiej strony, czy na pewno jest tak, że doświadczenie kulturalne ma zawsze wywoływać pozytywne reakcje? Wszak, oglądając niektóre filmy, liczymy wręcz na odmienne stany emocjonalne (horrory). Nawet jeśli ta technologia miałaby prowadzić do odkrycia idealnego koktajlu uczuć w thrillerze, to i tak budzi niepokój. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko miejsca, w którym produkt kultury będzie rzeczywiście produktem. I już nawet nie produktem artysty czy grupy ludzi, ale produktem stworzonym przy wydatnym udziale komputera, big data, sztucznej inteligencji oraz nauczania maszynowego. Niby obecnie każdy twórca, kiedy coś tworzy, stara się dostosować do gustów potencjalnego odbiorcy, ale nie zawsze się to udaje, i trudno oprzeć się wrażeniu, że dzięki temu zdarza się, że powstaje coś wyjątkowego. Pomyślmy zresztą, jak często powstał jakiś dobry film tylko dlatego, że reżyser mający silną osobowość tworzył na przekór producentowi. Czy teraz będzie to możliwe, jeśli maszyna powie, że to nie będzie akceptowalne dla jakiejś grupy odbiorców?

Zresztą arena kultury to tylko małe pole do zastosowania tego rodzaju wynalazków. Oczywiście, kluczowa jest cała sfera sprzedaży, nie tylko dóbr kultury.

Pewnym pocieszeniem jest to, że system wymaga sporej mocy obliczeniowej oraz dużej liczby wysokiej jakości kamer. Nie da się więc, albo będzie to bardzo kosztowne, analizowanie znacznej liczby osób, np. przeżyć całego stadionu. W przedstawionym badaniu zresztą ograniczono się do wybranej grupy 12 osób (dobranej reprezentatywnie na podstawie danych, która o nich posiadano).

Wydaje się, że to wszystko zmierza do zestandaryzowania, uproszczenia, zagubienia indywidualności i to zarówno widza jak i twórcy. Zapewne jednak dotyczy to tylko kultury popularnej. Zresztą podobne badania są prowadzone i obecnie na podstawie np. ankiet. Pod tym względem big data, uczenie maszynowe oraz sztuczna inteligencja to po prostu nowe narzędzia. Coś jak zastąpienie piły piłą spalinową.

Źródło:

Generosi Andrea, Giraldi Luca, Mengoni Maura i Torcianti Marco. A method to measure the emotional experience of audience by the EMOJ tool. The case study of Macerata Opera Festival. Marketing i Rynek, 2019, nr 10. s. 4-13.

Kronika zarazy – o teoriach spiskowych

Im dłużej trwa epidemia koronawirusa oraz im częściej trafiam na wypowiedzi różnych osób, tym bardziej zadziwia mnie podatność ludzi na różne niestworzone historie – teorie spiskowe. Tak się je nazywa, niektórzy się krzywią, uważają, że użycie sformułowania „teoria spiskowa” to przekreślenie dyskusji, ale jak może być inaczej? Nie możemy dyskutować o płaskiej ziemi i o tym, że koronawirus został stworzony przez firmy farmaceutyczne, żeby zarobić na szczepionkach, bo są to równie identyczne bzdury. Tak samo jak to, że wirus został wypuszczony przez Chiny, żeby doprowadziły do hegemonii nad światem zachodnim.

Nie można z tym dyskutować. Trzeba to nazwać bzdurami, tak jak teorie o chemitrails oraz szkodliwości szczepionek.


W sumie wciąż zastanawiam się, dlaczego w rolach głównych jest Bill Gates a nie np. jakiś Rockefeller?

Większość ludzi, która powiela te brednie i tak nie jest w stanie zweryfikować ich prawdziwości. Z drugiej strony nie dziwi mnie to. Profesor Maciej Giertych, choć profesor od jakiejś nauki przyrodniczej, powielał teorie o młodym wieku ziemi i kreacjonizmie, przywołując średniowieczne arrasy z wizerunkami smoków jako dowód tego, że dinozaury żyły nie tak dawno temu…

Popularność teorii spiskowych wynika z problemów z poradzeniem sobie z nieznanym oraz z niechęci do tzw. mediów mainstreamowych. Jest też realizacją potrzeby indywidualizmu, tak obecnej we współczesnym świecie, takim hipsterstwem intelektualnym. Bo przecież warto mieć zdanie inne niż ci telewizyjni mądrale. Filmik na youtube z żółtymi napisami jest poza tym znacznie bardziej intrygujący – nasz mózg doznaje całkiem sporej przyjemności, kiedy odkrywa wizję zupełnie odmienną niż ta ogólnie obowiązująca. To coś jak emocje, które odczuwamy w filmie w czasie zwrotu akcji, które powodują, że chcemy obejrzeć kolejny odcinek serialu.

To jest trochę tak, że większość ludzi woli oglądać jednak filmy sensacyjne i melodramaty niż filmy przyrodnicze. Oglądanie filmików czy nawet czytanie artykułów z teoriami spiskowymi wyzwala więcej emocji – dlatego wciągają i się rozprzestrzeniają. Ogólnie przyjęte prawdy są po prostu nudne.

Niemożliwe było to kiedyś. Broszury o Żydach rządzących światem były dostępne dla nielicznych, kolportowane po ciemnych salkach lub wysyłane nieoficjalnymi kanałami.

To jednak w gruncie nic nowego.

Mam nadzieję, że zdrowy rozsądek zwycięży, ale nie łudzę się, bo zawsze część społeczeństwa błądzi. Dopóki jednak nie będę miał kompetencji Kopernika, nie będę negował powszechnie przyjętych twierdzeń naukowców w jakiejś dziedzinie.

Gowin, Kaczyński, wybory, brak wyborów i pandemia

Niektórzy się dziwią tym co zaszło dwa dni temu wieczorem. Jak można coś takiego ukartować – umówić się pomiędzy dwoma liderami partii wewnątrz partii (bo przecież PiS nie startował do wyborów jako koalicja), nie przeprowadzić wyborów, założyć, że Sąd Najwyższy unieważni nieprzeprowadzone wybory i jakoś w przyszłości przeprowadzić nowe wybory.

Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin w Sejmie
Dwóch Jarosławów – Kaczyński i Gowin stoczyli walkę, lecz czy to już koniec kłótni w rodzinie?

A jednak można. Można i dla każdego, kto trochę obserwował to, co się działo w Polsce od 2015 r., kiedy Duda objął urząd, nie jest to nic nowego – nihil novi sub sole. Czym różni się ta sytuacja od podjętej przez Sejm w 2015 r. uchwały unieważniającej wybór sędziów do TK dokonanej przez Sejm poprzedniej kadencji? Czym to się różni od machinacji przy wybieraniu KRS, od machinacji przy Sądzie Najwyższym?

Różnica jest tylko taka, że być może tamte sprawy były dość jednak szczegółowe, odległe dla zwykłego obywatela, niedotykające go aż tak bezpośrednio. Quasi-odwołanie wyborów jest zaś dla każdego aż nadto widoczne, to już po prostu kruczek prawny na wielką skalę. Obóz władzy wyspecjalizował się w tego rodzaju oryginalnych pomysłach, opartych dość luźno na prawie. Niektórzy dopiero teraz zauważą, co tak naprawdę dzieje się w Polsce od 5 lat. Erozja systemu prawnego i porządku konstytucyjnego nie jest fikcją i teoretycznym zagadnieniem roztrząsanym przez profesorów prawa zanurzonych w „układzie”. To zjawisko, które ostatecznie ma wpływ na nasze życie. Wpisuje się ono oczywiście w niespokojne czasy naszego świata, ale nie jest sposobem na radzenie sobie z wyzwaniami współczesności.

To jednak porażka obozu władzy. Jak by nie patrzeć, przesunięcie wyborów to zawsze większe ryzyko przegranej przez Dudę, a to powoduje, że sytuacja polityczna staje się jeszcze bardziej niepewna. Nie wiadomo, co zrobi PiS, żeby utrzymać poparcie, ale na pewno coś zrobi.

Kronika zarazy – 3

Trwa pandemia koronawirusa. Na wielu polach nastąpiło przewartościowanie. Ustąpił lęk i panika. Zaczynają się próby dostosowania do nowej sytuacji. Przeważa świadomość, że trzeba żyć. Dla nas Polaków problem jest dość daleko. Ludzie umierają tylko w statystykach publikowanych na facebooku. Niewiele osób ma zmarłych wśród znajomych. Nastąpiło też zmęczenie relacjami medialnymi, dość typowe dla każdego tematu pojawiającego się w mediach.

Trwa w Polsce telenowela pt. „Będą czy nie będą wybory”. Jest to śmieszne i tragiczne. Może tragizm tego jest umniejszony tylko przez fakt, że urzędujący prezydent prawdopodobnie wygrałby te wybory. Po raz kolejny jednak można zauważyć, że Polska przestała być państwem prawa. Niestety.

Statystyki tak wyglądają na chwilę obecną.

Statystyki koronawirusa 2020-05-06

Jeśli teraz rozpocznie się otwieranie kolejnych sfer życia, będą ich wypatrywać z utęsknieniem.

Jednak cała ta epidemia w wymiarze osobistym nie była jak dotąd najgorsza. Pozwoliła się trochę zatrzymać i na nowo odkryć i przemyśleć niektóre sprawy.

Jest takie miejsce

W tym czasie pandemii częściej niż zwykle chodzę do lasu. Chyba dlatego, że tam bez wątpienia można sobie chodzić bez maseczki. Odnoszę wrażenie, że coraz bardziej las mi się podoba. Zauważam w nim więcej niż wtedy, gdy biegałem albo jeździłem po lesie rowerem.

Tu jest taki las, z którym dużo mnie łączy. Nie puszcza i nie park narodowy, a jednak mieszczący tych starych drzew oraz dzikich zaułków, że mógłbym tam chodzić cały dzień.

Tu spędziłem chyba 3 godziny. Jeszcze nigdy nie spotkałem tyle zwierzyny. Stada jeleni, saren, zające, pojedyncze sarny wyskakujące co chwilę z krzaków.

Kiedyś często tu przyjeżdżałem. Teraz od święta.

Gąszcz lasu niczym w tropikalnej dźungli
Ukryty ciek wodny wciąż tu jest
Nie jest łatwo przeciskać się przez te tereny
Czasami trzeba poszukać przejścia
Było ryzyko deszczu
W kierunku tej polany
Staw prawie wyschnięty
Dalej na razie nie idę
Moja najlepsza polana
Nie ma już tego krzewu…
Po raz pierwszy dokładnie zbadałem teren stawu
Na skraju lasu
Nowo odkryty młody las brzozowy
Kościół na wzgórzu
Z innej perspektywy
Zarośnięty staw – nowe odkrycie
Zagajnik brzozowy
Inne ujęcie
Przejście
Stare dęby
Ścieżka zarośnięta
Obraz wiosenny
Miejsce z konwaliami
Gdzie mnie ta ścieżka zaprowadzi…
Głazy
Na skraju
Znalazłem też okazałe sosny
Tu las się kończy