Najlepsze hotele z basenem w Sopocie! Przeczytaj nasz poradnik

Sopot, to jedno z najpopularniejszych miast turystycznych w Polsce, słynące z pięknych plaż, klimatycznych ulic i zabytkowej architektury. W sezonie letnim, tłumy turystów z całego świata odwiedzają to miejsce, by wypocząć nad Bałtykiem. Jednym z najważniejszych aspektów dobrego wypoczynku nad morzem, jest możliwość relaksowania się w hotelowym basenie. W Sopocie znajduje się wiele wspaniałych hoteli, które oferują swoim gościom baseny, pozwalające na wspaniałe spędzenie czasu podczas pobytu nad morzem. W tym artykule przedstawimy najlepsze hotele z basenem w Sopocie.

Sofitel Grand Sopot

Sofitel Grand Sopot to pięciogwiazdkowy hotel, który znajduje się w samym centrum Sopotu. Hotel ten oferuje luksusowe pokoje oraz apartamenty z widokiem na morze. Co więcej, hotel posiada duży basen, który pozwala na relaks i odpoczynek. Goście mogą również skorzystać z hotelowego spa, w którym dostępne są różnorodne zabiegi pielęgnacyjne i masaże.

Sheraton Sopot Hotel

Sheraton Sopot Hotel to pięciogwiazdkowy hotel, który oferuje eleganckie pokoje i apartamenty. Hotel ten posiada również piękny basen, który pozwala na relaks w czasie upalnych dni. Goście hotelu mają również dostęp do hotelowego spa, gdzie mogą skorzystać z różnorodnych zabiegów.

Hotel Rezydent Sopot

Hotel Rezydent Sopot to pięciogwiazdkowy hotel, który znajduje się w samym sercu miasta. Hotel ten oferuje komfortowe pokoje oraz apartamenty. Co więcej, hotel posiada basen, gdzie goście mogą odpocząć i zrelaksować się po dniu spędzonym na plaży. Hotel Rezydent Sopot oferuje również usługi spa, gdzie można skorzystać z różnorodnych zabiegów.

Zobacz też: Hotele z basenem nad morzem

Hotel Haffner

Hotel Haffner to czterogwiazdkowy hotel, który oferuje przestronne pokoje i apartamenty. Hotel ten posiada również basen, który jest doskonałym miejscem na relaks. Goście mogą również skorzystać z hotelowego spa, gdzie dostępne są różnorodne zabiegi pielęgnacyjne i masaże.

Hotel Zhong Hua

Hotel Zhong Hua to czterogwiazdkowy hotel, który oferuje eleganckie pokoje oraz apartamenty. Hotel ten posiada również basen, który pozwala na relaks i odpoczynek. Goście hotelu mają również dostęp do hotelowego spa, gdzie mogą skorzystać z różnorodnych zabiegów.

Podsumowując, Sopot to idealne miejsce na wakacje, a pobyt w jednym z wymienionych powyżej hoteli z basenem na pewno niezapomniane wakacje. Wszystkie hotele oferują wysokiej jakości usługi i są doskonałym wyborem dla osób, które szukają komfortowego i relaksującego wypoczynku nad morzem. Baseny, które znajdują się w hotelach, umożliwiają wspaniałe spędzenie czasu, a hotelowe spa oferują różnorodne zabiegi, które wprowadzą w stan relaksu i pozwolą na odprężenie.

Bez względu na to, który hotel wybierzesz, Sopot to miejsce, gdzie możesz poczuć się jak w raju. Piękne plaże, klimatyczne ulice i wspaniałe jedzenie sprawią, że Twój pobyt będzie niezapomniany. Wybierz hotel z basenem i ciesz się odpoczynkiem na najwyższym poziomie!

Kto powinien malować balustradę balkonową?

Balustrada balkonowa to jedna z części budynku, która pełni ważną rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa mieszkańców. Wiele osób zastanawia się, kto jest odpowiedzialny za jej utrzymanie i malowanie. W poniższym artykule omówimy, czy balustrada jest częścią wspólną nieruchomości i kto powinien zajmować się jej konserwacją.

Balustrada balkonowa – definicja

Balustrada balkonowa to element architektoniczny budynku, który ma za zadanie zabezpieczać przed upadkiem z wysokości. Składa się z poręczy oraz pionowych słupków lub prętów, które tworzą jej konstrukcję. Balustrady balkonowe mogą być wykonane z różnych materiałów, takich jak drewno, metal czy szkło. Ich wygląd i styl zależy od indywidualnych preferencji właściciela budynku.

Czy balustrada jest częścią wspólną nieruchomości?

Zgodnie z polskim prawem, balustrada balkonowa jest zazwyczaj uważana za część wspólną nieruchomości. Oznacza to, że jej utrzymanie i konserwacja leży w gestii zarządcy lub wspólnoty mieszkaniowej. Takie rozwiązanie wynika z faktu, że balustrady balkonowe zazwyczaj przylegają do granic lokali mieszkalnych i stanowią część budynku, która jest wykorzystywana przez wszystkich mieszkańców.

Zgodnie z art. 22 ust. 1 ustawy o własności lokali, zarządca lub wspólnota mieszkaniowa są zobowiązani do utrzymania części wspólnych budynku, w tym także balustrad balkonowych. Właściciele lokali są zobowiązani do przestrzegania regulaminu oraz opłacania składek na koszty utrzymania części wspólnych budynku, w tym także kosztów konserwacji i naprawy balustrad balkonowych.

Kto powinien malować balustradę balkonową?

W przypadku malowania balustrad balkonowych, zgodnie z polskim prawem, odpowiedzialność za tę czynność spoczywa na zarządcy lub wspólnocie mieszkaniowej. Właściciele lokali nie są zobowiązani do malowania balustrad balkonowych we własnym zakresie.

Zgodnie z art. 22 ust. 1 ustawy o własności lokali, zarządca lub wspólnota mieszkaniowa są zobowiązani do utrzymania części wspólnych budynku, w tym także balustrad balkonowych. Oznacza to, że to zarządca lub wspólnota są odpowiedzialni za utrzymanie balustrad balkonowych w dobrym stanie technicznym i estetycznym, w tym także za ich malowanie.

W przypadku uszkodzenia balustrad balkonowych, to zarządca lub wspólnota mieszkaniowa są odpowiedzialni za ich naprawę lub wymianę. Jednakże, jeśli uszkodzenie jest wynikiem niewłaściwego użytkowania przez właściciela lokalu, to może on być zobowiązany do pokrycia kosztów naprawy lub wymiany.

Warto jednak pamiętać, że zarówno zarządca, jak i wspólnota mogą podjąć decyzję o delegowaniu malowania balustrad balkonowych do właścicieli poszczególnych lokali. W takim przypadku muszą jednak dokładnie określić zasady i terminy malowania oraz udzielić właścicielom odpowiednich instrukcji i materiałów.

Podsumowanie

Balustrada balkonowa to ważny element budynku, który pełni funkcję zabezpieczającą przed upadkiem z wysokości. Zgodnie z polskim prawem, balustrada balkonowa jest zazwyczaj uważana za część wspólną nieruchomości, co oznacza, że jej utrzymanie i konserwacja leży w gestii zarządcy lub wspólnoty mieszkaniowej.

W przypadku malowania balustrad balkonowych, odpowiedzialność za tę czynność spoczywa na zarządcy lub wspólnocie mieszkaniowej. Właściciele lokali nie są zobowiązani do malowania balustrad balkonowych we własnym zakresie. Jednak zarówno zarządca, jak i wspólnota mogą delegować tę czynność do właścicieli lokali, pod warunkiem że zostaną określone zasady i terminy malowania oraz udzielone właścicielom odpowiednie instrukcje i materiały. W przypadku uszkodzenia balustrad balkonowych, zarządca lub wspólnota są odpowiedzialni za ich naprawę lub wymianę.

Po debacie prezydenckiej

To była bardzo dziwna debata. Jak można było dobrać to biało-czerwone tło, od którego tak łatwo dostać oczopląsów? Jak można było wybrać model debaty, w którym nie ma miejsca na interakcję kandydatów?

Dobór pytań był tego rodzaju, żeby sprawić trudność Rafałowi Trzaskowskiemu. Ten jednak, pomimo, że był nieco spięty, dał sobie radę odpowiedzieć na pytanie w taki sposób, żeby nie odpowiedzieć.

Choć pytania same w sobie były idiotyczne, jak np. o przygotowanie do religii w szkole albo o akceptację obowiązkowych szczepień przeciwko koronawirusowi.

Miałkość tej debaty była przemożna. Pewien powiew świeżości znieśli do niej Tanajno i Stanisław Żółtek, którego wypowiedź o menelowym+ przejdzie do historii.

Zaskakująco dobrze wypadł Robert Biedroń, który miał w sobie dużo luzu, podobnie jak Jakubiak i Bosak. Ta ostatnia dwójka wypowiadała się chyba najlepiej pod względem spójności, kontaktu z pytaniem oraz próby nawiązania do wypowiedzi lub osobowości innych kandydatów.

Kosiniak miał kwestie zbyt wyuczone, co sprawiało wrażenie pewnej sztywności.

Ostatecznie, trzeba stwierdzić, że był to show dość marnej jakości. Z perspektywy widza razić musiało przede wszystkim tendencyjne przygotowanie pytań, żeby uderzyć w jednego kandydata. To w sumie wystarczający powód, żeby głosować za kimkolwiek, tylko nie za kandydatem, który stoi za tą tzw. publiczną telewizją.

Logika niektórych moich braci katolików

Przy ostatniej dyskusji o „ideologii LGBT” doszło do mnie, jak wielkiej gimnastyki umysłowej dokonuje często katolik polski, chcąc być zgodny z własnym sumieniem. Te rozumowania można by streścić natępująco:

„Proszę pana, ja nie jestem rasistą, ale ci Murzyni niech siedzą w Afryce.

Nie jestem antysemitą, ale ci Żydzi nie mogą przecież rządzić światem!

Nie jestem homofobem, ale niech ci geje nie pokazują się na ulicy, niech siedzą w domach i niech mnie nie niepokoją! i

Proszę pana, ja jestem w ogóle tolerancyjny i kocham wszystkich ludzi, ale nie może być po prostu tolerancji dla zła”

I pewnie jeszcze wiele takich przypadków można by znaleźć.

Jak sztuczna inteligencja będzie nam polepszać imprezy kulturalne

Przeczytałem właśnie ciekawy artykuł dotyczący studium wykorzystania technologii sztucznej inteligencji do badania tzw. customer experience. Pewna firma opracowała technologię EMOJ, która może w czasie rzeczywistym rozpoznawać emocje na podstawie wyrazu twarzy, w czasie rzeczywistym te emocje analizować oraz przetwarzać wyniki. System oparty jest o wyniki badań amerykańskiego psychologa Paula Ekmana, który wyróżnił sześć podstawowych emocji oraz badał ich ekspresje mimiczne.

Zainteresowanie klienta

Po co jednak en cały system EMOJ? Po to, żeby wiedzieć, czy klient jest zadowolony. Możliwości wykorzystania tej technologii są nieograniczone. Można sprawdzać, czy klient oglądający ubrania na półach w sklepie jest zainteresowany, który towar budzi największe zaciekawienie, można sprawdzać, czy w czasie prezentacji produktu, czuje ekscytację albo fascynację. Można sprawdzić, czy przeglądając jakąś stronę internetową, użytkownik jest zaciekawiony, który produkt w sklepie internetowym mu się podoba itp.

Sztuczna inteligencja

A gdzie ochrona danych osobowych

Oczywiście to wszystko wymaga włączenia kamery i rejestracji twarzy. Twórcy technologii chwalą się jednak tym, że system działa w czasie rzeczywistym, co oznacza, że momentalnie rozpoznaje emocje i od razu kasuje zdjęcie twarzy. Tym samym nie ma w ogóle możliwości naruszenia RODO, gdyż wszelkie dane od początku do końca są anonimowe. Jeśli zaś chodzi o kamery w smartfonach, to wątpię, żeby ktokolwiek się jeszcze nad tym zastanawiał. Wraz z wprowadzeniem RODO, wszyscy klikają bez czytania „akceptuj” za każdym razem, kiedy pada informacja o przetwarzaniu danych osobowych.

Analiza doświadczeń widzów opery

Autorzy badania przedstawili jednak wykorzystanie systemu dla analizy reakcji widowni w trakcie wystawiania oper w ramach włoskiego festiwalu operowego na Arena  Sferisterio w Maceracie.

Jak można się domyślić, z badania wynikły precyzyjne wykresy, w których wynika, ile procent jakich emocji widzowie odczuwali w trakcie przedstawienia (wzięto pod uwagę parę oper: Carmen, Makbet, Rigoletto). Widać też, kiedy uczucia są pozytywne, a kiedy negatywne oraz w jakim stopniu intensywności.

Jak jednak zauważają autorzy badania, jeśli wychodzi, że reakcja jest neutralna, wcale nie oznacza to, że widzowie nic nie czują. Po prostu połowa mogła czuć irytację, druga połowa widowni ekscytację.

Po co to wszystko? Osoby pracujące przy wystawieniu opery mogą dzięki temu zdobyć bezcenną wiedzę, która pozwoli w przyszłości dopracować niektóre elementy przedstawienia. Dzięki temu więcej klientów będzie zadowolonych, w większym stopniu będą odczuwali pozytywne emocje, chętniej wrócą w następnym roku, zachęcą innych znajomych. To w odniesieniu do opery, ale tak samo ma to działać w stosunku do np. przywiązania do marki.

Gdzie to zmierza?

Jakoś rodzi się we mnie pewien wstręt do tego rodzaju technologii, zwłaszcza, jeśli ma ona mieć zastosowanie w kulturze. Aczkolwiek mam świadomość, że jest to trochę taki naturalny wtręt do nowinek technologicznych i nostalgia za „czystym światem”, który przemija bezpowrotnie.

Wydaje się, że odziera to kulturę z jej wyjątkowości, nieprzewidywalności, otwartości na eksperymenty itd. Bo z drugiej strony, czy na pewno jest tak, że doświadczenie kulturalne ma zawsze wywoływać pozytywne reakcje? Wszak, oglądając niektóre filmy, liczymy wręcz na odmienne stany emocjonalne (horrory). Nawet jeśli ta technologia miałaby prowadzić do odkrycia idealnego koktajlu uczuć w thrillerze, to i tak budzi niepokój. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko miejsca, w którym produkt kultury będzie rzeczywiście produktem. I już nawet nie produktem artysty czy grupy ludzi, ale produktem stworzonym przy wydatnym udziale komputera, big data, sztucznej inteligencji oraz nauczania maszynowego. Niby obecnie każdy twórca, kiedy coś tworzy, stara się dostosować do gustów potencjalnego odbiorcy, ale nie zawsze się to udaje, i trudno oprzeć się wrażeniu, że dzięki temu zdarza się, że powstaje coś wyjątkowego. Pomyślmy zresztą, jak często powstał jakiś dobry film tylko dlatego, że reżyser mający silną osobowość tworzył na przekór producentowi. Czy teraz będzie to możliwe, jeśli maszyna powie, że to nie będzie akceptowalne dla jakiejś grupy odbiorców?

Zresztą arena kultury to tylko małe pole do zastosowania tego rodzaju wynalazków. Oczywiście, kluczowa jest cała sfera sprzedaży, nie tylko dóbr kultury.

Pewnym pocieszeniem jest to, że system wymaga sporej mocy obliczeniowej oraz dużej liczby wysokiej jakości kamer. Nie da się więc, albo będzie to bardzo kosztowne, analizowanie znacznej liczby osób, np. przeżyć całego stadionu. W przedstawionym badaniu zresztą ograniczono się do wybranej grupy 12 osób (dobranej reprezentatywnie na podstawie danych, która o nich posiadano).

Wydaje się, że to wszystko zmierza do zestandaryzowania, uproszczenia, zagubienia indywidualności i to zarówno widza jak i twórcy. Zapewne jednak dotyczy to tylko kultury popularnej. Zresztą podobne badania są prowadzone i obecnie na podstawie np. ankiet. Pod tym względem big data, uczenie maszynowe oraz sztuczna inteligencja to po prostu nowe narzędzia. Coś jak zastąpienie piły piłą spalinową.

Źródło:

Generosi Andrea, Giraldi Luca, Mengoni Maura i Torcianti Marco. A method to measure the emotional experience of audience by the EMOJ tool. The case study of Macerata Opera Festival. Marketing i Rynek, 2019, nr 10. s. 4-13.

Kronika zarazy – o teoriach spiskowych

Im dłużej trwa epidemia koronawirusa oraz im częściej trafiam na wypowiedzi różnych osób, tym bardziej zadziwia mnie podatność ludzi na różne niestworzone historie – teorie spiskowe. Tak się je nazywa, niektórzy się krzywią, uważają, że użycie sformułowania „teoria spiskowa” to przekreślenie dyskusji, ale jak może być inaczej? Nie możemy dyskutować o płaskiej ziemi i o tym, że koronawirus został stworzony przez firmy farmaceutyczne, żeby zarobić na szczepionkach, bo są to równie identyczne bzdury. Tak samo jak to, że wirus został wypuszczony przez Chiny, żeby doprowadziły do hegemonii nad światem zachodnim.

Nie można z tym dyskutować. Trzeba to nazwać bzdurami, tak jak teorie o chemitrails oraz szkodliwości szczepionek.


W sumie wciąż zastanawiam się, dlaczego w rolach głównych jest Bill Gates a nie np. jakiś Rockefeller?

Większość ludzi, która powiela te brednie i tak nie jest w stanie zweryfikować ich prawdziwości. Z drugiej strony nie dziwi mnie to. Profesor Maciej Giertych, choć profesor od jakiejś nauki przyrodniczej, powielał teorie o młodym wieku ziemi i kreacjonizmie, przywołując średniowieczne arrasy z wizerunkami smoków jako dowód tego, że dinozaury żyły nie tak dawno temu…

Popularność teorii spiskowych wynika z problemów z poradzeniem sobie z nieznanym oraz z niechęci do tzw. mediów mainstreamowych. Jest też realizacją potrzeby indywidualizmu, tak obecnej we współczesnym świecie, takim hipsterstwem intelektualnym. Bo przecież warto mieć zdanie inne niż ci telewizyjni mądrale. Filmik na youtube z żółtymi napisami jest poza tym znacznie bardziej intrygujący – nasz mózg doznaje całkiem sporej przyjemności, kiedy odkrywa wizję zupełnie odmienną niż ta ogólnie obowiązująca. To coś jak emocje, które odczuwamy w filmie w czasie zwrotu akcji, które powodują, że chcemy obejrzeć kolejny odcinek serialu.

To jest trochę tak, że większość ludzi woli oglądać jednak filmy sensacyjne i melodramaty niż filmy przyrodnicze. Oglądanie filmików czy nawet czytanie artykułów z teoriami spiskowymi wyzwala więcej emocji – dlatego wciągają i się rozprzestrzeniają. Ogólnie przyjęte prawdy są po prostu nudne.

Niemożliwe było to kiedyś. Broszury o Żydach rządzących światem były dostępne dla nielicznych, kolportowane po ciemnych salkach lub wysyłane nieoficjalnymi kanałami.

To jednak w gruncie nic nowego.

Mam nadzieję, że zdrowy rozsądek zwycięży, ale nie łudzę się, bo zawsze część społeczeństwa błądzi. Dopóki jednak nie będę miał kompetencji Kopernika, nie będę negował powszechnie przyjętych twierdzeń naukowców w jakiejś dziedzinie.

Gowin, Kaczyński, wybory, brak wyborów i pandemia

Niektórzy się dziwią tym co zaszło dwa dni temu wieczorem. Jak można coś takiego ukartować – umówić się pomiędzy dwoma liderami partii wewnątrz partii (bo przecież PiS nie startował do wyborów jako koalicja), nie przeprowadzić wyborów, założyć, że Sąd Najwyższy unieważni nieprzeprowadzone wybory i jakoś w przyszłości przeprowadzić nowe wybory.

Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin w Sejmie
Dwóch Jarosławów – Kaczyński i Gowin stoczyli walkę, lecz czy to już koniec kłótni w rodzinie?

A jednak można. Można i dla każdego, kto trochę obserwował to, co się działo w Polsce od 2015 r., kiedy Duda objął urząd, nie jest to nic nowego – nihil novi sub sole. Czym różni się ta sytuacja od podjętej przez Sejm w 2015 r. uchwały unieważniającej wybór sędziów do TK dokonanej przez Sejm poprzedniej kadencji? Czym to się różni od machinacji przy wybieraniu KRS, od machinacji przy Sądzie Najwyższym?

Różnica jest tylko taka, że być może tamte sprawy były dość jednak szczegółowe, odległe dla zwykłego obywatela, niedotykające go aż tak bezpośrednio. Quasi-odwołanie wyborów jest zaś dla każdego aż nadto widoczne, to już po prostu kruczek prawny na wielką skalę. Obóz władzy wyspecjalizował się w tego rodzaju oryginalnych pomysłach, opartych dość luźno na prawie. Niektórzy dopiero teraz zauważą, co tak naprawdę dzieje się w Polsce od 5 lat. Erozja systemu prawnego i porządku konstytucyjnego nie jest fikcją i teoretycznym zagadnieniem roztrząsanym przez profesorów prawa zanurzonych w „układzie”. To zjawisko, które ostatecznie ma wpływ na nasze życie. Wpisuje się ono oczywiście w niespokojne czasy naszego świata, ale nie jest sposobem na radzenie sobie z wyzwaniami współczesności.

To jednak porażka obozu władzy. Jak by nie patrzeć, przesunięcie wyborów to zawsze większe ryzyko przegranej przez Dudę, a to powoduje, że sytuacja polityczna staje się jeszcze bardziej niepewna. Nie wiadomo, co zrobi PiS, żeby utrzymać poparcie, ale na pewno coś zrobi.

Kronika zarazy – 3

Trwa pandemia koronawirusa. Na wielu polach nastąpiło przewartościowanie. Ustąpił lęk i panika. Zaczynają się próby dostosowania do nowej sytuacji. Przeważa świadomość, że trzeba żyć. Dla nas Polaków problem jest dość daleko. Ludzie umierają tylko w statystykach publikowanych na facebooku. Niewiele osób ma zmarłych wśród znajomych. Nastąpiło też zmęczenie relacjami medialnymi, dość typowe dla każdego tematu pojawiającego się w mediach.

Trwa w Polsce telenowela pt. „Będą czy nie będą wybory”. Jest to śmieszne i tragiczne. Może tragizm tego jest umniejszony tylko przez fakt, że urzędujący prezydent prawdopodobnie wygrałby te wybory. Po raz kolejny jednak można zauważyć, że Polska przestała być państwem prawa. Niestety.

Statystyki tak wyglądają na chwilę obecną.

Statystyki koronawirusa 2020-05-06

Jeśli teraz rozpocznie się otwieranie kolejnych sfer życia, będą ich wypatrywać z utęsknieniem.

Jednak cała ta epidemia w wymiarze osobistym nie była jak dotąd najgorsza. Pozwoliła się trochę zatrzymać i na nowo odkryć i przemyśleć niektóre sprawy.

Jest takie miejsce

W tym czasie pandemii częściej niż zwykle chodzę do lasu. Chyba dlatego, że tam bez wątpienia można sobie chodzić bez maseczki. Odnoszę wrażenie, że coraz bardziej las mi się podoba. Zauważam w nim więcej niż wtedy, gdy biegałem albo jeździłem po lesie rowerem.

Tu jest taki las, z którym dużo mnie łączy. Nie puszcza i nie park narodowy, a jednak mieszczący tych starych drzew oraz dzikich zaułków, że mógłbym tam chodzić cały dzień.

Tu spędziłem chyba 3 godziny. Jeszcze nigdy nie spotkałem tyle zwierzyny. Stada jeleni, saren, zające, pojedyncze sarny wyskakujące co chwilę z krzaków.

Kiedyś często tu przyjeżdżałem. Teraz od święta.

Gąszcz lasu niczym w tropikalnej dźungli
Ukryty ciek wodny wciąż tu jest
Nie jest łatwo przeciskać się przez te tereny
Czasami trzeba poszukać przejścia
Było ryzyko deszczu
W kierunku tej polany
Staw prawie wyschnięty
Dalej na razie nie idę
Moja najlepsza polana
Nie ma już tego krzewu…
Po raz pierwszy dokładnie zbadałem teren stawu
Na skraju lasu
Nowo odkryty młody las brzozowy
Kościół na wzgórzu
Z innej perspektywy
Zarośnięty staw – nowe odkrycie
Zagajnik brzozowy
Inne ujęcie
Przejście
Stare dęby
Ścieżka zarośnięta
Obraz wiosenny
Miejsce z konwaliami
Gdzie mnie ta ścieżka zaprowadzi…
Głazy
Na skraju
Znalazłem też okazałe sosny
Tu las się kończy

Spacer w czasach zarazy

Dzień przed Wielkanocą, w czas zarazy, idę sobie na spacer wokół Ostrowa Tumskiego. Nie wiadomo cały czas, czy można wychodzić, czy nie można wychodzić. Niby można iść na spacer, ale w sumie nikt nie powiedział, jak daleko. Nic to, wiosna jest przepiękna. Czas się ruszyć. Święconki nie ma, to chociaż to.

Takie bezludne tylko w czasie pandemii
Widok na Chwaliszewo z Zagórza
Uliczka za katedrą - Ostrów Tumski
Ta uliczka za katedrą nigdy nie przestaje mnie zachwycać
Piękne drzewa i ładny bruk
Ta konstrukcja dodaje temu miejscu modernistycznego sznytu
Katedra poznańska w pełnym słońcu i pełnej okazałości
Katedra poznańska w pełnym słońcu i pełnej okazałości
Papież Polak błogosławi Polskę czasu pandemii