W tym czasie pandemii częściej niż zwykle chodzę do lasu. Chyba dlatego, że tam bez wątpienia można sobie chodzić bez maseczki. Odnoszę wrażenie, że coraz bardziej las mi się podoba. Zauważam w nim więcej niż wtedy, gdy biegałem albo jeździłem po lesie rowerem.
Tu jest taki las, z którym dużo mnie łączy. Nie puszcza i nie park narodowy, a jednak mieszczący tych starych drzew oraz dzikich zaułków, że mógłbym tam chodzić cały dzień.
Tu spędziłem chyba 3 godziny. Jeszcze nigdy nie spotkałem tyle zwierzyny. Stada jeleni, saren, zające, pojedyncze sarny wyskakujące co chwilę z krzaków.
Kiedyś często tu przyjeżdżałem. Teraz od święta.